Słonie w Etretat – zestaw ćwiczeń

Dzisiaj chcę wam zaproponować już trzecią część mojej literackiej wycieczki po północy Francji. Poprzednie jej części spotkały się z pozytywnymi opiniami moich studentów. Mam nadzieję, że i dzisiejszy fragment przypadnie wam do gustu.

Dla tych, którzy poprzednich części jeszcze nie czytali, przypomnę, że kilka lat temu razem z pierwszym mężem mieszkałam przez dwa i pół roku we Francji. Efektem naszego pobytu tam są dwie książki, które napisałam. Pierwsza – to „Wojna z Napoleonem”, w której opisałam wszystkie absurdy biurokracji, z jakimi się tam zetknęliśmy. Druga – to „Francja bez Paryża i Côte d’Azur”, literacki przewodnik, w którym opisałam wszystko, co ukochałam we Francji najbardziej, czyli Normandię i Bretanię :-) Pomyślałam, że szkoda takie skarby chować tylko dla siebie, więc postanowiłam się nimi podzielić z wami! Oczywiście, do każdego tekstu stworzyłam też różnego rodzaju ćwiczenia.

Dzisiejsze fragmenty – to opis niezwykle malowniczego miasteczka Honfleur oraz niesamowitych plaży Normandii. Jest to trzeci punkt na mojej 12-dniowej trasie przez północną Francję. Wszystkie zdjęcia również są wykonane przeze mnie. Miłej lektury!

Cóż może być lepszego od wieczoru spędzonego w cudownym miejscu, niż uświadomienie sobie tego, że nazajutrz jesteście znów w tym samym malowniczym otoczeniu? Nigdy nie odpowiedziałam sobie na pytanie, kiedy Honfleur podoba mi się bardziej: w delikatnej mgle pomarańczowego elektrycznego światła latarń ulicznych, czy też rano, ze świeżą słonawą bryzą? W weekendy miastu dodają kolorów rynki i jarmarki, a także nieduże stoiska rybaków, którzy przy nich właśnie patroszą i sprzedają swoje nocne połowy.
Aby dopełnić tę ucztę zmysłów, polecam pójść do jednego z kilku niedużych sklepów z lokalnymi produktami na uliczkach niedaleko przystani. Można tam spróbować przepysznego dżemu domowej roboty, w najróżniejszych smakach (nasz niezapomniany faworyt to dżem z jabłek w calwadosie). Właściciele doskonale rozumieją, że po jednej łyżeczce, z pewnością zechcecie zabrać ze sobą chociaż kilka słoiczków. Oprócz dżemu z pewnością zaproponują wam też degustację calwadosu o różnym czasie leżakowania.